Pomimo ostatnich niepewnych wyników Interu Mediolan, Nicolò Barella pozostaje najbardziej niezawodnym graczem w niebiesko-czarnych barwach. Pomimo zwycięstwa drużyny 4:0 nad Como na początku grudnia, sam Barella otrzymał niską ocenę 6,53 – w ciągu 85 minut wykonał tylko 33% skutecznych podań i raz znalazł się na pozycji spalonej, co wyraźnie pokazuje, że nie był w najlepszej formie. Jednak właśnie ta statystyka podkreśla ogromny ciężar, jaki spoczywa na jego barkach: kiedy determinacja drużyny słabnie, tylko on sam nadal biegnie, naciska i krzyczy.
W rzeczywistości Barella pozostał motorem napędowym pomocy Interu przez większą część sezonu. W meczu z Pisą 30 listopada zaliczył decydującą asystę przy zwycięskiej bramce Lautaro. Wcześniej, w starciu Ligi Mistrzów z Manchesterem City, został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu, zaliczając wiele przechwytów i precyzyjnych podań. Jego średnia 12,8 kilometrów przebiegniętych na mecz i 25 sprintów odpowiada statystykom z poprzedniego sezonu, w którym drużyna zdobyła mistrzostwo.
Jednak długotrwałe przeciążenie niesie ze sobą ryzyko. Ponieważ gracze rotacyjni, tacy jak Frattesi, nie są w stanie odpowiednio wywiązać się ze swoich obowiązków, kontrola Interu nad środkiem pola spada, gdy Barella ma spadek formy lub jest chwilowo nieobecny. Jego rola wykracza poza tradycyjne obowiązki pomocnika – łączy atak z obroną, pokrywa duże obszary boiska, naciska wysoko na przeciwnika – obejmując prawie wszystko. Ta wszechstronność budzi szacunek, ale jednocześnie wyraźnie ujawnia słabości strukturalne składu drużyny.
Obecnie, w wieku 28 lat, Barella znajduje się w kluczowym momencie swojej kariery. Jeśli Inter zamierza bronić tytułu mistrza Serie A w drugiej połowie 2025 roku i odzyskać miejsce w półfinale Ligi Mistrzów, musi zbudować wokół niego bardziej zrównoważony system: wprowadzić młodych pomocników, którzy będą dzielić się obowiązkami, wzmocnić kulturę ducha walki i przyspieszyć jego transformację w lidera szatni. W drużynie Nerazzurri Barella nie jest bowiem tylko graczem, ale samą duszą zespołu – samotnym wojownikiem, który nie chce ponosić ciężaru sam, ale czuje się zmuszony do ciągłego podejmowania nowych wyzwań.




